Marketingowe lanie wody, czyli o marce w butelce

Marketingowe lanie wody

Według danych Niealsna, w roku 2018, wielkość rynku detalicznego wody butelkowanej w Polsce osiągnęła wartość 4,79 mld zł[1]. Zdaniem analityków w roku 2020 wartość sprzedaży detalicznej wody butelkowanej przekroczyła poziom 6 mld zł[2].

Wszystko może być marką, ale nie wszystko musi

Woda – produkt, który w krajach rozwiniętych jest na wyciągnięcie ręki. Stał się jednak towarem pożądanym i symbolem zdrowego stylu życia. Kupując butelkę wody, często otrzymujemy produkt, którego jakość jest zbliżona do wody z kranu. Najwięcej płacimy za skojarzenia jakie buduje w naszej świadomości. Nie kupujemy więc samej wody, ale markę.

Pomysłodawca zarabiania pieniędzy na sprzedaży wody w butelkach trafił w punkt. Ceny wód w ogólnodostępnych sklepach wahają się od kilkudziesięciu groszy za butelkę do kilkudziesięciu złotych. W każdej branży znajduje się jednak grupa prestiżowych towarów, za które klienci skłonni są zapłacić niebotyczne pieniądze.

To jak bardzo woda butelkowana przechodzi proces brandingu pokazuje segment rynku wód luksusowych. Sławne osoby wpadły na pomysł projektowania oryginalnych opakowań i zarabiania na butelce wody od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy PLN.

butelka wody Fillico Hello Kitty z Japonii
https://www.eater.com/2010/8/2/6724469/100-hello-kitty-crystal-encrusted-luxury-water

Przykładem jest butelka wody Fillico Hello Kitty z Japonii – cena 100$, każda zdobiona kryształkami Swarovskiego.

Kolejny przykład: Iluliaq Iceberg Water – cena$. Woda pochodzi z grenlandzkiego lodowca. Najtańsza woda sklepowa ma więcej składników mineralnych, ale nie jest już tak ładnie „opakowana marketingiem”.

Iluliaq Iceberg Water
https://pl.pinterest.com/pin/406520303865315485
Acqua di Cristallo – Tributo
https://www.gocciagoccia.it/lacqua-piu-cara-al-mondo-un-tributo-a-modigliani-da-60mila-euro-a-bottiglia

Absolutnym numer 1 jest woda z Fidżi i islandzkiego lodowca – Acqua di Cristallo – Tributo a Modigliani. Butelka pochodząca z Francji stanowi dzieło sztuki. Zaprojektowana przez Fernando Altamirano, powleczona 24-karatowym, opakowanie inspirowane było pracami włoskiego malarza i rzeźbiarza, Amedeo Modigliani’ego. Została sprzedana za 60 000$.

Powyższe przykłady mocno pokazują jak ludzie obracają się w świecie marek i często nadmuchanych luksusowych produktów, usług czy osób. Wystarczy odpowiednia identyfikacja wizualna, design opakowania, dobry storytelling i nagłaśnianie w mediach tradycyjnych czy społecznościowych. Stworzenie komunikacji, w której odbiorcy będą utożsamiać obrazy, dźwięki, zapachy, kolory czy słowa z daną marką, postrzegane jest jako wartość.

Z markami stykamy się każdego dnia i często jesteśmy przypadkowymi (bądź też nie) wyznawcami danej marki, która bez nas by nie istniała. Pytanie czy ładniej opakowany produkt lub usługa rzeczywiście są bardziej wartościowe oraz czy wszystko może być marką? Do zastanowienia, jednak wspomniana woda butelkowa jest świetnym przykładem na to, że wszystko może być marką.

Lanie wody w content marketingu

Lać wodę można na różne sposoby – także w odniesieniu do contentu na stronie. Małowartościowa treść może wypełniać blogi (sprawdź, dlaczego warto mieć bloga na stronie), wpisy w mediach społecznościowych. Może nawet generować dodatkowy ruch na stronie. Warto zastanowić się, czy taka treść i taki ruch są potrzebne i przydatne naszej marce?

Mówienie mało treściwie, mało konkretnie, a do tego niezupełnie na temat sprawia, że marka staje się bezosobowa. Rozmywa się idea, która powinna jej przyświecać: nie wiadomo już jakie wartości wyznaje i na czym jej zależy.

Publikowanie czegokolwiek to droga na skróty i sztuka dla sztuki. Odnosi się to także do w pełni merytorycznych wpisów, które tworzone są tylko pod słowa kluczowe i roboty Google. Jednak wyższa pozycja w wynikach wyszukiwania może przyjść nie dzięki przesyceniu tekstu key wordami, a w związku ze stworzeniem treści odpowiadającej na potrzeby użytkownika.

Content musi być wartościowy, tzn. warto tworzyć go w pierwszej kolejności z myślą o odbiorcy docelowym, mając gdzieś w dalszej perspektywie „sztywne” zasady generowania treści – liczbę słów i fraz kluczowych, ich nasycenie w tekście, itd.

Kilka mitów związanych z marketingiem treści

  1. Im więcej, tym lepiej
    Przeładowane wpisy, które nic nie wnoszą – to nie jest dobry pomysł na mówienie o marce. Dużo bezwartościowej treści zapełni bloga, ale warto zastanowić się, po co to robić? Generowanie treści, z którymi „mija” się odbiorca, nie ma sensu. Czasem krótszy, ale bardziej adekwatny wpis, może zdziałać cuda.
  2. Treść ma przede wszystkim sprzedawać
    Wiele osób związanych z przeróżnymi biznesami chce częściej pisać o produktach, cenach, promocjach, wyprzedażach, niż o tematach bezpośrednio nie związanych ze sprzedażą. Wynik? Blog wygląda jak tablica ogłoszeń, posty w mediach społecznościowych przeładowane są produktem, a odbiorca – znudzony tymi treściami.
  3. Social media to tylko dodatek
    W niektórych branżach pokutuje myśl, że Facebook czy coraz popularniejszych, chociażby w kontekście social sellingu, LinkedIn to kwiatki do kożucha. Przedsiębiorca traktuje te kanały po macoszemu, bo na Facebooku królują memy z kotami, a na LinkedIn szuka się tylko pracy. To mity! Te narzędzia, odpowiednio wykorzystane, mogą być doskonałym nośnikiem marki.
  4. Content musi dotyczyć tylko mojego biznesu
    To nie do końca prawda. Owszem, trzonem komunikacji jest marka, ale nawiązując do ważnych wydarzeń, ochrony środowiska, bieżących wątków poszerzasz spektrum tematów, w których głos może zabrać Twój biznes. Pokazujesz tym samym klientom, na czym Ci zależy i co jest priorytetem dla brandu. To dobra taktyka.

Jak tworzyć, żeby przyciągać?

Jeśli po przeczytaniu powyższego tekstu masz mętlik i pytanie, które chodzi Ci po głowie brzmi: „Jak tworzyć, żeby przyciągać”, spróbuj postawić się w roli Twojego klienta. Wejdź w jego skórę i dosłownie poczuj, o czym chciałby od Ciebie usłyszeć.

Jesteś najbliżej swojej branży i masz narzędzia, które pomogą Ci odnieść się bezpośrednio do problemów Twoich odbiorców. Maile, które spływają do działu sprzedaży, recenzje na Google, zapytania telefoniczne, komentarze na Facebooku – czerp inspirację tam, gdzie jest styk Twojej marki z odbiorcą.

Jeśli potrzebujesz wsparcia w tworzeniu ciekawych i pełnych inspiracji blogów lub wpisów na Facebooku – zapytaj nas o szczegóły. Z pewnością doradzimy, w którą stronę pokierować swój biznesowy content.


[1] Źródło: https://www.nielsen.com/wp-content/uploads/sites/3/2019/04/market-of-non-alcoholic-beverages.pdf

[2] Źródło: https://analizarynku.eu/rynek-wody

Przydatny?

Oceń naszą pracę.

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Brak ocen. Bądź pierwszą osobą, która doceni ten post.